Życie korporacji do łatwych nie należy, wszędzie czyha konkurencja wypatrująca potknięć, wpadek, a w ich następstwie także procesów sądowych, które bywają coraz częściej dla jednej ze stron dodatkowym źródłem dochodu.

Pomijam w tym miejscu kwestię moralną poczynań niektórych podmiotów gospodarczych i czy funkcjonują one w ramach pewnych przedsięwzięć zgodnie z literą prawa. Od oceny sytuacji, rozstrzygania sporów i wydawania wyroku są przecież odpowiednie organy. W zeszłym roku Apple zostało oskarżone o działanie w zmowie z pięcioma wydawnictwami zawyżając ceny najpopularniejszych e-booków dostępnych w iBook Store.

Internetowa sprzedaż książek przez iBookstore rozpoczęta przez Apple w 2010 roku miała być odpowiedzią na ekosystem jaki stworzył swego czasu Amazon. Szybko jednak okazało się, iż polityka sprzedażowa giganta z Cupertino nie do końca jest czysta, a firma stanęła przed obliczem wymiaru sprawiedliwości. Proces zakończył się ugodą ze strony Apple, które zdecydowało się zapłacić 400 milionów dolarów w ramach zadośćuczynienia dla poszkodowanych osób pochodzących z 33 stanów Ameryki.

Prawnicy reprezentujący konsumentów żądali od Apple łącznie 840 milionów kary za uskutecznianie praktyk niezgodnych z prawem, choć firma ta na sali sądowej nigdy nie przyznała się do zmowy cenowej. 400 milionów dolarów nie jest jednak kwotą zatwierdzoną, ma ją bowiem rozpatrzyć jeszcze sąd apelacyjny. Jeśli jednak wyrok się uprawomocni Apple będzie musiało uiścić dodatkowe 20 milionów dolarów z tytułu kosztów sądowych. Biorąc jednak pod uwagę zeszłoroczny zysk firmy, wydatek nie będzie duży. 420 milionów dolarów stanowi bowiem zaledwie 1,1 % zarobionych przez kalifornijskie przedsiębiorstwo pieniędzy.

Wydawnictwa współpracujące z Apple już zapłaciły na rzecz poszkodowanych 166 milionów dolarów zasądzonych w odrębnym procesie.

Źródło: _ 9To5Mac, _ Cult of Mac, _ MacRumors_.